Dieta Montignaca — część II
Jak wspomniałam poprzednio, w książce „Jeść aby schudnąć. Tajemnice naszego pożywienia” zawarte jest wiele wartościowych wskazówek, których warto się trzymać nie tylko w trakcie diety odchudzającej, ale również w codziennym życiu. Jest tam również kilka takich pomysłów, które są ładnie opisanymi mitami, a z racjonalnym żywieniem niewiele mają wspólnego. Zacznę jednak od mocnych stron diety Montignaca.
Rozsądne podstawy
W fazie I odchudzania Montignac zaleca:
- unikać podjadania — działa nie tylko w diecie z niskim IG,
- urozmaicenie posiłków — większa szansa dostarczenia sobie wszystkich niezbędnych witamin i składników mineralnych,
- zachowanie równowagi pomiędzy białkami, węglowodanami i tłuszczami — mogłabym jedynie zastanowić się co autor rozumie pod pojęciem równowagi, jeżeli jest to postulowane przez żywieniowców, a ustalone w wyniku badań 15% dla białek, 55% dla węglowodanów i 30% dla tłuszczu — to jestem za,
- w każdym posiłku autor poleca spożycie węglowodanów i białek — bardzo ważny postulat dietetyczny, ponieważ spożycie białek powoduje spowolnienie wzrostu glukozy we krwi, o czym można przeczytać w opracowaniu (podanym w bibliografii książki Montignaca )
- zaleca spożycie śniadania złożonego z węglowodanów o niskim IG z małą ilością lub bez produktów tłuszczowych — z tym bym dyskutowała, ponieważ istnieją tłuszcze potrzebne człowiekowi, a śniadanie to dobry moment na ich dostarczenie, bo organizm ma czas spalić wszystkie dostarczone kalorie,
- dobieranie składników żywnościowych o niskim IG w obiedzie (i to nawet bardzo niskich, poniżej 35), połączonych z białkami oraz tłuszczem,
- spożywanie lekkiej kolacji, zawierającej białka, tłuszcze i węglowodany o IG takim jak w obiedzie lub przy zastosowaniu tłuszczy roślinnych zwiększonym 50,
- unikanie napojów słodzonych — jestem za, a nawet podpisuje się pod tym obiema rękami, dla tych którzy wybierają napoje bez cukru polecam badania pokazujące jak zgubny wpływ mają na organizm napoje słodzone fruktozą, którą często można spotkać w napojach reklamowanych jako „bez cukru”,
- unikanie mocnej kawy i zastąpienie jej kawą bezkofeinową — z tym akurat się nie zgadzam, nie ma potrzeby takiego zalecenia, ale w szeregu innych, całkiem sensownych postulatów, nie jest to coś co by mnie mocno raziło.
Ponadto Montignac dopuszcza (co nie oznacza, że wymaga) lampkę wina (100 ml) lub szklankę piwa (200 ml) dziennie — ja natomiast uważam, że częste (powyżej 3x w tygodniu) spożycie alkoholu, nawet mającego udowodnione działanie ochraniające serce (czerwone wino) nie jest dobrym pomysłem, bo co dobre dla układu krążenia, okazuje się zgubne dla naszej wątroby.
W fazie II — właściwie modelu żywienia dla każdego — Montignac przewiduje zwiększenie dopuszczalnego IG produktów węglowodanowych, z utrzymaniem większości innych zaleceń. Całkiem sensowne są również rady związane z ograniczeniem ubytków witamin z produktów spożywczych, jak również większość wskazań dla osób chcących uniknąć chorób serca i układu krążenia lub po prostu walczących z nadmiarem cholesterolu (bardzo dobrze zresztą udokumentowane w bibliografii).
Inne zalecenia — a skąd to się wzięło?
I gdyby metoda Montignaca zawierała tylko wypunktowane listy zaleceń o których piszę do tej pory, nie miałabym problemów z jej odbiorem. Niestety, autor dodał kilka słów od siebie.
„W przeciwieństwie do tego, w co niektórzy nadal jeszcze wierzą, otyły to wcale nie koniecznie ktoś, kto za dużo je. W połowie przypadków jest wręcz odwrotnie. Statystycznie dowiedziono (profesor Creff), że wśród osób otyłych tylko 15% za dużo je, 34% odżywia się normalnie, a pozostałe 51% zjada za mało czy najczęściej o wiele za mało” (str. 31)
- co ciekawe, mimo, że bibliografia jest dość obszerna zabrakło w niej odwołania do przytoczonej statystyki, a bardzo bym chciała coś o tym przeczytać. Na dzień dzisiejszy mogę jedynie oprzeć się na tym co znam, czyli badaniach ukazujących, że otyłość zależy od ilości spożytych i wydatkowanych kalorii.
Mityczne substancje tuczące
Następny kwiatek żywieniowy z jakim się zetknęłam:
„Nigdy jednak nie wolno przesadzać ze spożyciem białego sera (niektóre osoby mają zwyczaj robić z niego cały posiłek), ponieważ można przypuszczać, że białka znajdujące się w mleku zawierają substancje powodującą wzrost, a nawet tycie.” str. 106
Substancje tuczące? Pomysł własny, autorski Montignaca, bez jakichkolwiek uzasadnień.
Wartości?
„Jedzenie powinno być traktowane jako jedna z najistotniejszych wartości naszej egzystencji.” (str. 143)
- jestem dietetykiem, kocham jedzenie, ale… bez przesady.
Ach te kobiety…
„Wspomniane badanie wykazały, że kobiety są szczególnie wrażliwe na zmiany związane z poziomem cukru w organizmie. Być może właśnie to tłumaczy ich częste zmiany nastroju.” str.167
- a tę perełkę lubię, udowadnia starą prawdę, że mężczyźni mają problemy ze zrozumieniem kobiet (nie, Montigniac nie powołuje się tu na żadne badania) 🙂
Braki witamin
Później możemy się zapoznać z tabelą pokazującą deficyt witaminowy diet do 1500 kcal (str. 172 książki Montignaca) gdzie dowiadujemy się, że stosując dietę niskokaloryczną dostarczamy sobie tylko 30% witaminy A, 45%% witaminy C czy 40% witaminy B1, itd. z resztą składników — to dane wzięte z sufitu. W obliczanej przez dietetyka diecie o tej kaloryczności podaż witamin jest taka sama jak w diecie pełnokalorycznej, skąd więc autor wykazał takie niedobory, jest jego wielką tajemnicą (oczywiście, dziwnym trafem, także nieudokumentowaną naukowo).
Cholesterol
„Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przez długi czas zalecała, by dzienna dawka dostarczanego cholesterolu nie przekraczała 300 mg. Niedawne badania wykazały natomiast, że dietetyczny aspekt sprawy jest drugorzędny. Dostarczanie w naszym pożywieniu 1000 mg cholesterolu dziennie wywołało podwyższenie jego poziomu we krwi tylko o 5%.
Możesz więc nie martwić się tym, ile cholesterolu znajduje się w danym produkcie. Musisz za to wziąć pod uwagę stopień nasycenia spożywanych kwasów tłuszczowych.” str. 183
Ileż to ja się naszukałam owych rewelacji w prasie branżowej. Nie odszukałam żadnych z nich. Przeczytałam materiały na jakie powoduje się Montignac w swojej bibliografii i co znalazłam:
- wpływ otrębów owsianych i fasoli na obniżenie poziomu cholesterolu we krwi (pierwsza pozycja w bibliografii o węglowodanach) — tam jednak nie ma żadnej wzmianki o tym, że żywność bogata w cholesterol tak mało wpływa na podniesienie jego poziomu we krwi,
- opis wpływu wprowadzenia fasoli w puszce do posiłków na obniżenie poziomu cholesterolu i trójglicerydów we krwi (druga pozycja w bibliografii) — nadal nic,
- wpływ diety o niskim IG jako metoda wspierającej farmakologiczne leczenie insulinooporności lub hipercholesterolemii (własna szperanina, nadal nikt nie podważa słuszności ograniczania poziomu cholesterolu w diecie),
- zwiększenie ryzyka wystąpienia zespołu metabolicznego (w którym występuje m.in. wzrost poziomu trójglicerydów i cholesterolu we krwi) u pacjentów z cukrzycą typu II stosujących dietę z wysokim IG (wyszukiwałam nawet w najnowszych badaniach) — ale tam również ograniczali cholesterol.
postanowiłam więc, sama wyszukać jakieś badania , ale i tak znalazłam jedynie takie informacje jak:
I jak wiele bym badań nie przytaczała, z jak wielu aspektów by tę sprawę nie badały, to nigdzie, w żadnym opracowaniu nie znalazłam informacji o tym, aby 1000 mg cholesterolu w pożywieniu podnosiło go we krwi o 5%. Jeżeli znajdę (a cały czas interesuje się tym tematem) — to na pewno o tym napiszę.
I tak, i nie
Dieta Montignaca promuje wiele sensownych zaleceń, ale zawiera również wiele takich treści, przez które nie polecam jej nikomu. Mówię o Indeksie Glikemicznym, o tłuszczach nienasyconych — jak większość dietetyków — ale metodę Montignaca omijam szerokim łukiem. Warto się z nią zapoznać, wiedząc, że w książce sensowna wiedza merytoryczna wymieszana jest z autorskimi mitami — ale nie mając wiadomości z zakresu żywienia człowieka można nie wyłapać własnych, niepotwierdzonych niczym pomysłów Montigniaca i zwyczajnych nieścisłości. Natomiast jeżeli ktoś obecnie stosuje dietę MM z dobrym wynikiem, to nie będę go przekonywać do rezygnacji z niej. Polecałabym jednak uważać na kalorie i nie lekceważyć cholesterolu.
- Dieta Montignaca
- Dieta Montignaca — część II
Zdjęcie: patpitchaya / FreeDigitalPhotos.net
Witam.
Przeczytałem książkę, stosuję tę dietę (czyt. sposób żywienia) od trzech lat i mam wszystkie wyniki książkowe: od morfologii, przez cholesterol do TSH itd. Może ma parę niedociągnięć, ale ogólnie to najsensowniejsza dieta jaką znalazłem wśród 54872387542 dzisiejszych sposobów na schudnięcie.
Ale do rzeczy, nigdzie w książce nie było powiedziane, żeby objadać się potrawami pełnymi cholesterolu, tylko to, że od usmażonego jajka na trzech grubych plastrach boczku nie przytyjemy. A to duża różnica, dalej autor pisał, że POMIMO tego powinniśmy wziąć pod uwagę wpływ potrawy na nasze serce i układ krążenia.
Dalej: tak, jedzenie to podstawa naszej egzystencji. Od pradziejów człowiek swoje życie układał wokół zdobywania pożywienia, także nie zgadzam się z Panią. Co więcej… jaki to zdanie ma wpływ na ocenę meteorycznej strony książki? To subiektywna myśl Autora i tyle.
Co do wszystkich „braków badań” ciężko mi się wypowiedzieć bo nie mam listy WSZYSTKICH przeprowadzonych oficjalnie badań, ale wierzę, że Pani takową posiada skoro brak ich przeprowadzenia zarzuca Pani Montignac’owi.
Dla mnie ta dieta odnosi się do sposobu żywienia naszych ojców, jest skuteczna i umiejętne korzystanie z jej mądrości, moim zdaniem jest najbliższe złotemu środkowi.
Pozdrawiam.
Ja wiem, że jeżeli, ktoś stosuje jakąś dietę i jest z niej dumny to chciałby czytać jedynie hymny pochwalne na temat swojego sposobu żywienia, ale to nie oznacza, że nie można mieć jakiś merytorycznych zastrzeżeń. Myślę, że nie zrozumiał Pan tego co chciałam przekazać swoimi wpisami na temat diety Montignaca – więc powtórzę – dieta ta ma wiele sensownych, ogólnie już uznanych zasad, co nie oznacza, że we wszystkich aspektach jest słuszna. Jeżeli będziemy jadać jajka na trzech grubych plastrach boczku i będzie to powyżej tej kaloryczności co potrzebujemy, to niestety przytyjemy i takich osób, które w ten sposób przybrały na wadze na diecie MM jest całkiem sporo.
Jeżeli zaś chodzi o badania to kolejność jest następująca – autor diety udowadnia, że ma rację, a wszyscy zainteresowani mogą powiedzieć „sprawdzam” i zapoznać się z jego argumentami. Montignac nie przedstawił badań na potwierdzenie niektórych tez, do tego starając się czytać i być na bieżąco z naukowymi opracowaniami, również ich nie znalazłam – wychodzę więc z założenia, że takich badań nie ma. Można mi udowodnić, że się mylę: proszę o wskazanie badania, wyników, a po zapoznaniu z nimi ew. dokonam aktualizacji swojego wpisu.