Dieta w Hashimoto

Choroby autoimmunologiczne to coś więcej niż tylko choroby jednego narządu – i tak jest również w przypadku choroby Hashimoto, która co prawda uwidacznia się stanem zapalnym tarczycy i związanymi z nim objawami, ale dotyka również układu odpornościowego, niejednokrotnie jelit itd. Właśnie dlatego leczenie, w tym również dietetyczne, wymaga trochę szerszego podejścia niż w przypadku innych chorób tarczycy.

 

Co właściwie się dzieje?

W chorobach autoimmunologicznych dochodzi do tego, że nasz układ odpornościowy zaczyna atakować jakiś własny organ: mięśnie, stawy, układ nerwowy, czy tak jak w przypadku Hashimoto tarczycę. Taki zwariowany układ odpornościowy zaczyna wyrządzać szkody – w tarczycy rozwija się stan zapalny, zakłócona zostaje praca narządu, często sam gruczoł się zmniejsza (lub zwiększa), niejednokrotnie pojawiają się guzki, a ilość produkowanych hormonów zaczyna odbiegać od normy. Zwykłym objawem Hashimoto jest niedoczynność tarczycy, czyli niedobór hormonów, u części osób może być to jednak poprzedzone krótkim okresem łagodnej nadprodukcji czyli nadczynności tarczycy.

Objawy

Chorzy z Hashimoto często przez wiele miesięcy nie wiedzą, że coś się dzieje, bowiem jak bardzo często bywa w chorobach początek bywa bezobjawowy. Również łagodna forma nadczynności tarczycy przez wiele osób jest niedostrzegana (naprawdę rzadko kiedy spotyka się kobietę, którą zaniepokoiłoby, że schudła 2–4 kg). Dopiero gdy dochodzi do niedoczynności, gdy waga skacze w górę, a inne objawy również zaczynają przeszkadzać, chorzy udają się do lekarza. Czasami jednak zdarza się, że badanie na chorobę tarczycy zrobione będzie u osoby w okresie bezobjawowym – hormony wychodzą w normie, a stwierdza się podwyższoną ilość przeciwciał przeciwtarczycowych tj. przeciwciał przeciw tyreoperoksydazie (ATPO) oraz przeciwko tyreoglobulinie (ATG). Taką naturalną reakcją jest: leczyć natychmiast, przepisać magiczne tabletki które wszystko unormują. A tutaj trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, cały czas kontrolować sytuację i przede wszystkim unormować styl życia (ruch, dietę, higienę wypoczynku, pozytywne myślenie itd.). Trudne, ale bardzo ważne, bowiem u pewnego odsetka chorych dochodzi z czasem do remisji procesu chorobowego, zmniejsza się ilość przeciwciał (a czasem nawet normalizuje), a bywa nawet że choroba całkowicie ustępuje. I to bez żadnych pastylek.

Jeżeli jednak ilość przeciwciał ciągle jest za wysoka i dojdą objawy typowe dla niedoczynności/nadczynności wtedy zaczyna się leczyć – objawowo i nadal zaleca się unormowanie stylu życia.

Trochę statystyki

  • największa zachorowalność na chorobę Hashimoto dotyczy osób pomiędzy 45 a 65 rokiem życia
  • kobiety chorują 10–20 krotnie częściej niż mężczyźni, a dziewczynki 6 krotnie częściej niż chłopcy
  • u 30% kobiet po 70 roku życia zaobserwowano wysokie poziomy przeciwciał przeciwtarczycowych
  • u 50% krewnych chorych I stopnia (rodzic – dziecko) stwierdza się podwyższony poziom przeciwciał przeciwtarczycowych we krwi
  • u 25% chorych z cukrzycą typu 1 występuje poporowdowe zapalenie tarczycy
  • 1 rok po ciąży zwykle normalizują się zmiany immunologiczne występujące u kobiet po porodzie

Środowisko a Hashimoto

Na zwiększenie ryzyka wystąpienia choroby Hashimoto wpływa:

  • palenie papierosów
  • stres
  • zanieczyszczenia środowiska
  • infekcje wirusowe
  • nadmiar jodu
  • niedobór selenu
  • niektóre leki – np. interferon alfa, sole litu
  • leczenie jodem radioaktywnym

Nie da się schudnąć…?

Typową skargą osób z chorobą Hashimoto jest to, że niezależnie co by robiły nie mogą schudnąć. Co jest tego przyczyną?

  • Po pierwsze zmniejsza się metabolizm i przykładowe 1500–1800 kcal to nie dieta odchudzająca, ale ilość energii jaką chory potrzebuje aby utrzymywać wagę bez zmian. Zjadając tylko 300 kcal więcej w ciągu doby (a to naprawdę niewiele np. 2 kruche ciasteczka maślane albo 3 cukierki michałki) fundujemy sobie w ciągu roku dodatkowo około 15 kg.
  • Po drugie – wiele chorych ma apetyt na produkty z odczyszczonej mąki, kluski itp., a w chorobie Hashimoto spowalnia to dodatkowo podstawową przemianę materii. Produktami z wyboru powinny być te artykuły spożywcze, których indeks glikemiczny jest niski (surowe warzywa, makaron al dente, nieprzetworzone, pełnoziarniste produkty zbożowe) które przyspieszają podstawową przemianę materii
  • Po trzecie – warto zrobić badania czy przypadkiem wraz z Hashimoto nie mamy problemów z typowymi alergenami: soją, mlekiem i glutenem. Ta trójca potrafi namieszać równo, również w odczuciu głodu i łaknienia. Nie ma jednak sensu wykluczać ich prewencyjnie bo zawierają wiele cennych składników, ale na pewno warto zrobić badania czy któreś z nich nie szkodzi.
  • Po czwarte, piąte i szóste – aktywność fizyczna. Każde ograniczenie kalorii osłabia i tak już marny metabolizm, więc samo tylko ograniczanie wielkości posiłków to zła droga (niestety wybierana bardzo często). Wystarczy zastosować wysiłek aerobowy (np. marsz, bieganie, pływanie) wykonywany codziennie powyżej 40 minut i nie zajedzony dodatkową porcją „ekstra białkowego batonika dla ćwiczących” (właśnie na takie produkty wielu chorych się nabiera) aby uzyskać powolny spadek wagi.
  • Po siódme – konsekwencja i powolność to w tym przypadku klucz do sukcesu. Obecnie jesteśmy nastawieni na szybkość i w związku z tym dość często sięgamy po jakąkolwiek modną dieta, która w Hashimoto też może na początku dać zadowalające nas efekty. Niestety przy okazji dieta ta zwalnia nam przemianę materii, a to sprzyja powstawaniu tkanki tłuszczowej. W efekcie dość szybko znów zaczynamy przybierać, a do tego nasza właściwa kaloryczność diety staje się mniejsza niż przed eksperymentem z modną dietą. I koło się zamyka.

Nie zapominaj o tłuszczu…

W chorobach, których efektem ubocznym jest tycie, bardzo często mamy tendencję wykluczać tłuszcze z codziennego menu – chorym wydaje się, że to najlepszy sposób na to aby nie przytyć. Gdy przyjrzano się żywieniu osób z chorobą Hashimoto stwierdzono, że prawie u 90% ilość spożytego tłuszczu była właśnie poniżej normy. To jednak nie pomaga, bo okazuje się że tłuszcz tłuszczowi nie równy, a w diecie obserwowanych osób chorych spożyto całkiem sporą ilość cholesterolu i nasyconych kwasów tłuszczowych, a jedynie połowę zalecanej ilości wielonienasyconych kwasów tłuszczowych z grupy omega‑3 (tj. te tłuszcze które znajdziemy np. w oliwie z oliwek, oleju lnianym, łososiu, makreli, pstrągu). To właśnie ten rodzaj tłuszczu pobudza organizm do przemiany hormonów tarczycy, zwiększają wrażliwość komórek na te hormony, zmniejszają stan zapalny wewnątrz chorego narządu. W efekcie zmniejszenie spożywania tłuszczy doprowadza do tego, że stan się pogarsza.

W diecie przy Hashimoto:

  • należy spożywać oliwę z oliwek, olej lniany, olej rzepakowy
  • warto sięgnąć w ograniczonej ilości po tłuste ryby (niestety w Hashimoto nie wskazana jest duża podaż jodu, ale co ciekawe coraz częściej mówi się, że nadmiar jodu jest szkodliwy tylko w przypadku niedostatecznej ilości selenu)
  • ogranicza się tłuszcze zwierzęce: masło, śmietanę, tłuste mięsa, olej palmowy

Błonnik

Jak pisałam na początku choroba Hashimoto to choroba dotykająca całego organizmu. Chorym oprócz zapalenia tarczycy często doskwiera insulinooporność oraz zaparcia. Te dwa pozornie odmienne objawy, można niwelować częściowo stosując dietę opartą o niski indeks glikemiczny (o którym pisałam przy okazji odchudzania), o odpowiedniej ilości błonnika pokarmowego. To właśnie błonnik przyspiesza pracę jelit, pobudza ukrwienie jelit, a przede wszystkim obniża wartość energetyczną diety i wydłuża okres uczucia sytości. Takimi produktami, szczególnie zalecanymi w Hashimoto są:

  • siemię lniane
  • orzechy i pełne ziarna
  • pieczywo pełnoziarniste (o ile nie występuje nietolerancja glutenu)
  • surowe warzywa
  • jabłka i gruszki

Warto jednak pamiętać, że pewne warzywa – kapustę, kalafior, brokuły – można spożywać w ograniczonej ilości i jedynie w formie ugotowanej.

Psiankowate

Czasami można się też spotkać z zaleceniem ograniczenia roślin psiankowatych – ziemniaków, pomidorów, papryki, bakłażanów, owoców goji – w diecie osób z Hashimoto. Chodzi o to, że rośliny te zawierają lektyny, które mogą podrażniać przewód pokarmowy, a z czasem prowadzić do nieszczelności jelita. Ja osobiście, na podstawie swojej pracy z osobami chorymi, zauważyłam, że nie u każdej osoby występuje potrzeba rezygnowania z tej grupy. Bywają chorzy, którzy jedząc psiankowate bardzo dobrze się czują, ich poziom przeciwciał potrafi maleć. Są jednak i tacy, którzy znacznie lepiej czują się gdy tę grupę wykluczają. Szczególnie korzystne zmiany po wykluczeniu psiankowatych zaobserwowałam u osób, u których stwierdzono współistniejącą nietolerancję glutenu, mleka lub soi (lub wszystkich naraz).

Selen

W przypadku Hashimoto zaobserwowano, w wielu miejscach w Europie, że we krwi chorych znajduje się znacznie mniej selenu niż u osób zdrowych. W tym przypadku jednak zawiniły nie nawyki żywieniowe (lub ich wpływ był bardzo niewielki), ale właśnie choroba. Postanowiono w związku z tym spróbować suplementować selen w dawce 200 μg/dobę i stwierdzono, że taki dodatek selenu zmniejsza ilość przeciwciał przeciwtarczycowych, ale również:

  • polepsza nastroju
  • zwiększa wypoczynek nocny
  • zmniejsza poczucie zmęczenia

Po prostu chorzy czuli się znacznie lepiej. Z tego powodu choroba Hashimoto jest takim schorzeniem, w którym poleca się suplementację selenu (ale zawsze pod kontrolą lekarską).

Styl życia

Najważniejszymi jednak zalecaniami w chorobach z autoagresji są zwykle te związane ze stylem życia. Problem polega na tym, że zawsze jak mam pisać/mówić o stylu życia to przypomina mi się kawał z lekarzem, który mówi do chorego:

— Proszę nie pić, nie palić, nie jeść tego.. tamtego.., odpoczywać, nie denerwować się…a gdzie pan idzie?
— Nie denerwować się – mówi chory wychodząc.

Niestety ale współczesność nie pasuje do człowieka – dla naszego zdrowia ważna jest regularność, wysypianie się, odpoczynek po pracy, aktywność fizyczna (najlepiej rano), brak pośpiechu, przebywanie z ludźmi, z przyrodą. Tak jest również w Hashimoto i tylko zbyt często jest problem jak dopasować zalecenia do własnej pracy, obowiązków domowych, dojazdów. Warto jednak spróbować odstresować się kilka razy w tygodniu spacerem po parku, chociażby w trakcie weekendu pomyśleć o realizacji jakiegoś hobby, wysiąść kilka przystanków przed pracą i pomaszerować do niej szybkim tempem. Takie właśnie drobne zmiany są równie istotne w leczeniu co dieta czy kontrolowanie stanu tarczycy.

Zapraszam do zapoznania się ze wpisami:
1. Tarczyca na diecie
2. Dieta w nadczynności tarczycy
3. Dieta w niedoczynności przytarczyc
4. Dieta w niedoczynności tarczycy

Zdjęcie: FreeDigitalPhotos.net

10 komentarzy

  • Teresa

    Po przeczytaniu niemal wszystkich artykułów o hashimoto w internecie, śmiem twierdzić, że ten jest doskonały i profesjonalny. Wyjaśnia wszystkie problemy związane z chorobą w jasny i dostępny sposób. Bardzo dziękuję .

  • Ania

    Czttam i czytam. Bylam na diecie i przytylam 1100kcl i kilogram a przyznam że moje odżywianie wczesniej bylo niezdrowe .. nie wiem co mam robic z miesiaca na miesiac jestem wieksza…mam 25 lat a czuje sie „stara”i brzydka

    • Marta Mikuła-Meyer

      1100 kcal to bardzo mało i prawdopodobnie bardzo spowolniło przemianę materii i każde szybkie przejście do normalnej kaloryczności doprowadzi do efektu jo-jo. Jeżeli jest problem endokrynologiczny to na pewno trzeba pójść do endokrynologa. Ja wiem, że kiedy waga wskazuje więcej i więcej człowiek czuje się przyłamany i ma chęć sięgnąć po różne „super diety”, ale teraz potrzeba dobrej diagnostyki i zwiększonej porcji ruchu, który przy okazji sprzyja uwalnianiu endorfin poprawiające nam nastrój. Warto też pamiętać o tym co poza dietą wpływa na naszą wagę: stres, brak snu.

  • Klaudia

    Endokrynolog nic nie da 🙁 Byłam już parę razy, u różnych lekarzy (prywatnie, nie NFZ), w przeciągu kilku lat — zawsze z aktualnymi badaniami: z b.wysokimi stanami przeciwciał, stanem zapalnym w tarczycy (USG) i większością objawów: senność, wypadanie włosów, nieuzasadniony wzrost masy ciała itd. — ale HCG przy samej granicy normy. Pierwszym pytaniem, jak w dekalogu, było: „czy planuję ciążę” — a gdy okazywało się, że nie — to byłam zbywana bez jakiegokolwiek leczenia ani nawet zaleceń, co robić na co dzień.
    Raz, 5 lat temu, udało mi się schudnąć 22 kg dzięki bardzo restrykcyjnej diecie. Niestety, odpowiednia waga i dobre samopoczucie minęło i teraz po 4 latach od tego wyczynu znowu mam ok. 20 kg więcej i brak sił do życia.
    Znam swój organizm świetnie: tyję od pieczywa (również pełnoziarnistego), jakiejkolwiek mąki i jej przetworów, od ziemniaków (nawet w maleńkiej ilości), itd. wszystko chłonę jak gąbka — mój organizm, zamiast spalać — magazynuje i nie zostawia nic na użytek codzienny; wracam z pracy i mam ochotę położyć się spać.
    Nienawidzę swojego organizmu za to, że jest taki głupi.

    • Marta Mikuła-Meyer

      Proszę spróbować diety bezglutenowej, za to z kaszą gryczaną i jaglaną. Do tego spróbować układać jadłospis o niskim indeksie glikemicznym. I dalej dobijać się do lekarza, w końcu znajdzie Pani jakiegoś który zna się na Hashimoto. Trzymam za Panią kciuki.

    • Gabriela Kania

      Witam,
      napisze krotko by nie zabierac zbyt wiele czasu.… czy zaglebiala sie pani w dzialanie kwasow Omega3? rownowaga omega 3 w organizmie odgrywa ogromna role, poczawszy od wzmocnienia odpornosci.….. prosze o kontakt by uzyskac wiecej info,
      pozdrawiam Gabriela

    • Marta Mikuła-Meyer

      Tak, czytam o potrzebie równowagi dla kwasów omega ‑3 i omega ‑6. Właśnie wydane zostały nawet nowe normy dla populacji Polskiej w której, kwasom omega‑3 poświęcono oddzielny rozdział. W tej chwili można ściągnąć je ze strony Instytutu Żywności i Żywienia za darmo.

  • Bella

    Super artykuł sama prawda mam stwierdzone hashi od 5 lat, schudłam 10 kg unikając glutenu i zwiększając ruch, chociaż od jakiegoś czasu znowu nabieram wagi, systematycznie mi rośnie powoli ale rośnie, z usg wyszło, że w stosunku do poprzedniego badania tarczyca zmniejszyła się, już ma 5ml, biorę euthyrox 125 i zastanawiam się czy dawka nie powinna być trochę podniesiona , żeby się chciało :).

    • Marta Mikuła-Meyer

      Jeśli chodzi o dawki leków to się nie wypowiadam — lepiej męczyć lekarzy (choć wielu pacjentów zwiększa ich ilość). Na pewno warto zwrócić uwagę na ruch (zwłaszcza gdy się nie chce), bo ten działa cuda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *